PRZEJŚCIE

Temat rozwijał się, coś mnie prowadziło od pomysłu do pomysłu. Niczego nie robiłem na siłę, podążałem tylko za swobodnie rozwijającym się tokiem akcji. Mając poczucie pewnego continuum zacząłem kolejne obrazy datować. Wpisuję datę niczym numer obrazu na przykład 31072013. Niektórym nadaję tytuły.

W obrazie ósmym, w którym pojawiło się złoto, nastąpiło przejście. Obraz mi się nie podobał, namalował się sam jakby wbrew mojej woli i nic już nie umiałem z nim zrobić. Ten obraz otwierał nowe możliwości. Teraz, w następnych obrazach, piasek zaczął zabarwiać się wieloma kolorami. Układać się w znaki, przedstawiać, naśladować, symbolizować, odciskać… malować. Nie planowałem tego. Na początku chciałem namalować tylko kilka obrazów, które będą składały się na cykl „Starzy Mistrzowie”. Ekscytującym wydawał mi się zamiar zilustrowania fragmentu wiersza, który opisywał nieistniejący obraz przedstawiający ukrzyżowanie. Zwłaszcza, że to sam obraz narzucił mi się w postaci gotowej do realizacji. To był taki moment wizyjny, o którym pięknie mówi Joanna Pollakówna:

Obraz nie jest ilustracją, lecz bytem samoistnym, stopem własnych myśli malarza z myślami przejętymi i przemyślanymi, które wryły się w oczy i pamięć. Ten stop przelewa się w wizję najbardziej osobistą, objawioną pod powiekami jak półsen.

(J.Pollakówna, Weneckie tęsknoty o malarstwie i malarzach Renesansu, Warszawa 2003, s.18)

Nastąpił moment przejścia; od malowania piasku do malowania piaskiem, od ilustrowania tekstu, do malowania obrazu, od malowania obrazu do pisania obrazu, od pisania obrazu do jego czytania. Między czytaniem, pisaniem (a raczej kaligrafowaniem), drukowaniem, malowaniem powstała przestrzeń, w której słowo i obraz oświetlały się nowymi znaczeniami.