PODRÓŻ W POSZUKIWANIU BOHATERA

motto

MOTTO

Cytat pochodzi z książki Johna D. Barrowa zatytułowanej „Wszechświat a sztuka.” Autor jest profesorem astronomii. Pan Profesor przypomina, że nauka i sztuka mają wspólną przeszłość i chociaż obecnie wydają się zajmować zupełnie różnymi zagadnieniami to w dalszym ciągu aktywność artystyczna i naukowa posiadają wiele podobieństw.

Jednak, żeby to zobaczyć wyraźnie, potrzebna jest nam odpowiednia, w tym wypadku kosmiczna, perspektywa. Czas, który znamy tutaj na Ziemi powstał w Kosmosie w trakcie jego długiej historii. Również człowiek ma swoją historię; najpierw trwającą wiele tysięcy lat historię przystosowywania się do ziemskich warunków życia a potem kształtowania, a przynajmniej prób dostosowania planety do własnych potrzeb.

Nauka i sztuka są narzędziami, które wyewoluowały wraz z nami. Pytanie, w jakim stopniu sprawności te są uwarunkowane genetycznie, a w jakim cywilizacyjnie jest nadal pytaniem otwartym. Umiejętności językowe człowieka bez wątpienia mają swe źródło w genotypie, ale co do zdolności muzycznych nie ma już takiej pewności.

Mamy naturalną, czyli dziedziczną skłonność do preferowania pewnych widoków, rodzajów przedstawień krajobrazu, które pewnie odziedziczyliśmy po naszych przodkach ukształtowanych przez sawannę. Ale czy nasza skłonność do tworzenia sztuki wyrasta z tej nadwrażliwości na poruszające się kształty sawanny czy ma  również inne, dalece ważniejsze przyczyny? Co do tego nie ma pewności. W ogóle pewności jest mniej niż więcej i nawet co do samej matematyki, która wydaje się być adekwatną metodą opisu Wszechświata nie możemy jej mieć. Dopiero, zdaniem autora odebranie i odczytanie sygnałów cywilizacji pozaziemskiej mogłoby stać się takim testem wiarygodności naszej wiedzy. Samo spojrzenie naukowca z perspektywy Kosmosu, nie wystarczy. Prawdopodobnie ludzkość nie jest w stanie zbudować Teorii Wszystkiego wyjaśniającej wszystko, muszą nam pomóc inni albo sami siebie będziemy zmuszeni zmienić w Innych. Póki co  pozostaje nam sztuka i nauka oraz brak pewności i wiele różnych spojrzeń na ten sam problem.

 

WYBÓR BOHATERA

W lepszych czasach (czyli gdy dyrektorem artystycznym był Marek Knap) dla magazynu „Rzeczpospolitej” robiłem  ilustrację do tekstu o hazardzistach.

kasyno

Wśród postaci ogarniętych szaleństwem gry potrzebny był mi obserwator, ten który widzi, a nie tylko patrzy. Już nie pamiętam w jakim mechanizmie wybrałem autoportret Botticellego z obrazu „Pokłon trzech króli”.

poklon

autoportret

 

 

Nie posiadamy historycznej wiedzy na temat przyczyny umieszczenia przez malarza swojej podobizny na obrazie „Pokłon trzech króli”. Znamy natomiast skutki tej decyzji w postaci niezliczonych interpretacji. Najbardziej lubię wyjaśnienia „prozaiczno-techniczne”:

w czasach Botticellego rozpowszechnia się produkcja luster. Od zakupu lustra do decyzji by dołączyć siebie do szlachetnego towarzystwa – droga krótka. Artyści zawsze rozglądali się za nowymi tematami i technicznymi nowinkami. Czasami, zanim zaczniemy interpretować dzieło „duchowo”, dobrze jest zadać sobie proste pytanie – jak oni to robili? Podobne pytanie postawił David Hockney w książce „Wiedza tajemna”. Dlaczego tylko Europa wykształciła sposób obrazowania z użyciem perspektywy zbieżnej i światłocienia? I odpowiada, to byli geniusze, ale uzbrojeni w soczewki, a używanie camera obscura utrzymywali długo w tajemnicy.

To, że  Sandro posłużył się lustrem malując swój autoportret jest raczej pewne. Użycie lustra wiele nam tłumaczy, ale nie wszystko wyjaśnia. Botticelli naukę zaczął w warsztacie złotnika, a potem uczył się malarstwa w pracowni Filippa Lippiego, by pod koniec własnego życia  przewodniczyć „zgromadzeniu dyskutujących nierobów”, tak około 1500 roku współcześni nazwali jego pracownię. Rzemieślnik, malarz, intelektualista, oto są konsekwencje spoglądania w lustro.

Będąc studentem leśnictwa, jednocześnie uczyłem się jubilerstwa w warsztacie mojego stryja. Warsztat dawał dobre dochody, a praca była przyjemna, ale tak naprawdę interesowało nas malarstwo. Chodziliśmy na wystawy, odwiedzaliśmy pracownie zaprzyjaźnionych artystów, staraliśmy się zdobyć (były to lata 80. i wszystko, od butów po książki – wszystko należało „zdobyć”) albumy z reprodukcjami, no i zaczęliśmy malować.

I zamiast kończyć poczciwe leśnictwo, rozpocząłem artystyczne studia na UMCS w Lublinie. Dzisiaj wolę patrzeć na malarstwo innych, organizować spotkania, wystawy, plenery i przysiąść się do „dyskutujących nierobów” – oto są konsekwencje przeglądania się w obrazach.

ZWĄTPIENIE

Każdy myślący człowiek zna to uczucie. Sandro Botticelli porzuca filozofię neoplatońską dla nauk Savonaroli. Zaczyna wątpić w przesłanie swej sztuki, zmienia styl. Gdyby Savonarola nie został powstrzymany (eufemizm-słowo lub zwrot użyte zastępczo w intencji złagodzenia wyrażeń drastycznych), pewnie Sandro rzuciłby swe dzieła na stos, który chciał rozpalić szalony mnich.

„Tygodnik Powszechny” opublikował esej Jacka Sempolińskiego, w którym autor opisuje stan swego umysłu, współczesnej sztuki i naszej kultury nie za pomocą modnego słowa „kryzys”, ale określa ten stan staromodnym słowem „zwątpienie”. Zwątpienie, zwykła rzecz.

PODRÓŻ

W pociągu Kraków –Warszawa znalazłem coś do czytania. Szefostwo IC dostarczyło podróżnym odpowiednią lekturę na czas jazdy. Tym razem, bezpłatne fragmenty książek  zawierały „Dojczland” Andrzeja Stasiuka i „Podróż przez Niemcy” Wolfganga Buschera. Stasiuk opisuje swoją podróż pociągiem   przez Niemcy: ...mogę o tym wszystkim rozmyślać w kosmicznym wagonie ICE przyglądać się jednocześnie pasażerom, jak ciągną za sobą walizki na kółkach({…). Wcale nie chcę ich bliskości. Chcę by ich postacie mieszały się z moimi myślami,(…). Chcę, by nałożył się na to rozmyty prędkością pejzaż ze strzelistymi wieżami na horyzoncie i niewyraźne obrazy starych miasteczek o czerwonych dachach.

Ta „wagonowa” sytuacja, w której Stasiuk znalazł się wtedy, a opisał ją potem, a czytana  przeze mnie, jadącego pociągiem, teraz jest sytuacją obrazu z postaciami, wśród których jest autor obrazu spoglądający od ponad 500 lat na patrzących na obraz i rozmyślających nad jego treścią i swoimi sprawami. Można do tego dodać jeszcze jakieś myślowe piętro, odbicie obrazu, spojrzenie poprzez, zagapienie się, przemknięcie.

SPOJRZENIE

Witkacy, w patrzeniu na ludzi, obserwowaniu ich i manipulowaniu nimi był mistrzem.

atmo1

atmo2

atmo3

atmo4

Witkacy zajmował się również fotografią. Gdyby ówczesna technika na to pozwalała Stanisław Ignacy z pewnością spróbowałby „uchwycić” spojrzenia Polaków, które w tak sarkastyczny sposób opisywał w rozdziale „Atmosfera miast”

DZIEŁO

Pomysł sfotografowania, a następnie pokazania atmosfery miasta zapewne spodobałby się mojemu bohaterowi. Zarówno Sandro Botticelli jak i jego otoczenie, przyjaciele, mecenasi, zleceniodawcy żywo interesowali się technicznymi nowinkami. To właśnie w jego czasach malarze rozpoczęli eksperymentowanie z soczewką, co w rezultacie doprowadziło do wynalezienia i powszechnego używania camera obscura, a w końcu do wynalezienia fotografii.

Przy obecnej technice uchwycenie spojrzenia przypadkowego przechodnia i utrwalenie go w postaci zdjęcia nie jest problemem. Czy te spojrzenia są wciąż tak depresyjne i destrukcyjne jak pisał o tym S.I.W.? Postanowiłem to zbadać.

MÓWISZ I MASZ

Dosłownie następnego dnia natknąłem się na to:

Joanna Woźniczko-Czeczott
Fot. AFP/East News

instyt

 

 

 

 

 

Zła? Bynajmniej. Płeć? Piękna. Zdziwiona? Dosyć

 

 

Towarzystwo Fraunhofera nauczyło nas kodować pliki w mp3, teraz pokazuje, jak rozpoznawać złe kobiety

19 marca 2008

Zła? Nie. Płeć? Kobieta. Szczęśliwa? Tak. W świecie komputerów rozbrzmiewa gromkie: „Eureka!”. Maszyny nauczyły się właśnie, jak rozpoznać płeć i emocje osoby na zdjęciu. Program napisany przez niemieckie Towarzystwo Fraunhofera analizuje kontur twarzy, oczu, brwi i nosa. I sam wyciąga wnioski. Na zdjęciu – z niemieckiej kanclerz Angeli Merkel.    – joa
Przekrój” nr 12/2008

Notatka była lakoniczna, pozbawiona informacji o źródłach. Musiałem dowiedzieć się czegoś więcej. Towarzystwo Fraunhofera okazało się poważną niemiecką instytucją zrzeszającą ponad 50 instytutów badawczo-wdrożeniowych, zajmujących się zastosowaniem myśli technicznej. To oni między innymi stworzyli mp3. Co więcej, demo programu do „czytania” twarzy jest do pobrania ze strony towarzystwa. To dopiero znaczy znaleźć coś w odpowiednim miejscu i czasie!

Dalej już poszło gładko, efektem podróży w poszukiwaniu bohatera okazał się film