OSIEM

Gdzie są źródła natchnienia? Jak się rodzą pomysły? Dlaczego jedni to mają a inni nie? Psychologia twórczości. Zawsze mnie to interesowało mimo, że znałem odpowiedź – tajemnica.

Zacząłem malować. Kupiłem farby olejne we wszystkich, zbliżonych do koloru piasku odcieniach, z białym i czarnym włącznie. Nakładałem pędzlem cienkie warstwy farby na płótno i metodą negatywową – tak ją nazwałem – zaczynałem „sypać piasek”. Końcówką ostro zaostrzonego wiszera

kom1

[Wikipedia – Wiszer (wiszor) – narzędzie służące do osłabiania, zmiękczania i rozmazywania kreski w rysunku węglem lub kredą, pozwalając na uzyskanie efektu zamglenia lub rozmycia. Służy także do mieszania kolorów w rysunku kolorowym. Najczęściej jest to łopatka lub pałeczka z miękką, filcową końcówką. Wiszer bywa sporządzany samodzielnie przez artystów, np. w formie ciasno zwiniętego tamponu płóciennego lub patyczka owiniętego watą. Produkowany jest także w formie pałeczek z ciasno zwiniętej i sklejonej taśmy papierowej o różnych twardościach (po zabrudzeniu wierzchołka można odwinąć i oderwać zużytą część). Obecnie stosowany rzadko, głównie do roboczych szkiców. Przez niektórych nauczycieli rysunku niezalecany ze względu na niszczenie swobodnego, spontanicznego charakteru kreski i możliwość maskowania niezręczności w jej prowadzeniu.]

stuka się w zamalowane płótno niczym stemplem, wydobywając spod wierzchniej warstwy kolor tła w postaci małego, jasnego punktu, czyli namalowanego w ten sposób ziarnka piasku. Ponieważ uderzenie wiszerem może być silniejsze lub słabsze, szybsze lub wolniejsze, chaotyczne lub uporządkowane, to każdy namalowany w ten sposób punkcik – tak samo jak piasek – ma inny kształt, odcień i rozmiar.

To wszystko wiedziałem zanim zacząłem malować. Nigdy jednak nie wie się wszystkiego. Jeżeli nasz pomysł, nasza idea jest twórcza, to jej realizacja będzie odkrywcza.

Odkryłem więc, że rytmiczne uderzenia wiszerem o płótno wydają dźwięk. Tego nie przewidziałem. Rytmiczne pulsowanie po pewnym czasie zaczynało wprawiać mnie w trans wywołujący stany medytacyjne. Po drugie, tempo pracy nabrało dwóch prędkości. Samo malowanie piasku było dynamiczne niczym action painting, ale malowanie samego obrazu trwało długo. Tym sposobem namalowałem osiem żółtych obrazów, każdy o wymiarze 90×100 cm, w tempie jeden obraz na miesiąc. Znalazłem więcej cytatów ze słowem „piasek” w poezji Herberta i każdy z kolejnych obrazów opatrzyłem odpowiednim fragmentem niczym komentarzem.

 

kom2

Dobrzy rzemieślnicy przybijają – jak się rzekło – Pana Naszego do krzyża. Sznury, gwoździe, kamień do ostrzenia narzędzi ułożone są porządnie na piasku. Krzątanina, ale bez zbytecznej nerwowości. Piasek jest ciepły, malowany dokładnie ziarnko po ziarnku. Z. Herbert, Męczeństwo Pana Naszego Malowane przez Anonima z kręgu mistrzów nadreńskich, z tomu Napis

kom3

Dobrzy rzemieślnicy przybijają – jak się rzekło – Pana Naszego do krzyża. Sznury, gwoździe, kamień do ostrzenia narzędzi ułożone są porządnie na piasku. Krzątanina, ale bez zbytecznej nerwowości. Piasek jest ciepły, malowany dokładnie ziarnko po ziarnku. Z. Herbert, Męczeństwo Pana Naszego Malowane przez Anonima z kręgu mistrzów nadreńskich, z tomu Napis

kom4

…) Pięta rosła, nabrzmiewała, pulsowała, z bladoróżowej stawała się purpurowa jak zachodzące słońce, wypierała z głowy nie tylko ideę Platona, ale wszystkie inne idee. Wieczorem przed udaniem się na spoczynek wysypał ze skarpetki obce ciało. Było to małe, zimne, żółte ziarnko piasku. Pięta była, przeciwnie, duża, gorąca i ciemna od bólu. Z. Herbert, Pan Cogito a perła, z tomu Pan Cogito

kom6

gardło słabsze od źródła nie przekrzyczę piasku nie zwiążę śliną metafory oka z gwiazdą Z. Herbert, Pan Cogito rozważa różnicę między głosem ludzkim a głosem przyrody, z tomu Pan Cogito

kom7

Panie, wiem że dni moje są policzone zostało ich niewiele Tyle żebym jeszcze zdążył zebrać piasek którym przykryją mi twarz Z. Herbert, Brewiarz

 

 

kom8

Co więcej, piasek zaczął mi się narzucać w moich lekturach. Cokolwiek teraz czytałem, odruchowo reagowałem na słowo “piasek” w czytanym tekście. Zacząłem gromadzić kolekcję piaskowych cytatów. Aż w pewnym momencie teksty te stały się tworzywem do kolejnych obrazów. Po prostu zacząłem je przepisywać na płótno, każde następne zaczynając od fragmentu, który dał temu wszystkiemu początek:

Dobrzy rzemieślnicy przybijają – jak się rzekło – Pana Naszego do krzyża. Sznury, gwoździe, kamień do ostrzenia narzędzi ułożone są porządnie na piasku. Krzątanina, ale bez zbytecznej nerwowości.
Piasek jest ciepły, malowany dokładnie ziarnko po ziarnku.

To nie wszystko. W ostatnim, ósmym obrazie tego cyklu pojawiło się złoto.

To niezbyt odkrywcze skojarzenie, bo z czym, jeśli nie ze złotem, ma nam się kojarzyć kolor żółty. Gdy jednak obok żółtej farby, pojawiło się prawdziwe złoto (kwadratowe płatki 22 karatowego złota rzucane prosto z książeczki w mokry mikstion) nastąpiło przesunięcie znaczeń i asocjacji w stronę kultury. Rzucone w piasek złoto uczyniło z ostatniego obrazu w cyklu „Starzy Mistrzowie” obraz pierwszy.

Zdałem sobie wtedy sprawę z tego, że to malarstwo domaga się kontynuacji.